Dni ochrony środowiska
Grupa czterdziestu dziennikarzy z Ukrainy odwiedziła Olsztyn w ramach międzynarodowego festiwalu programów radiowych i telewizyjnych „Kalinowe mosty”. Z tej okazji Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Olsztynie zorganizował dni otwarte swojej instytucji.
W środę 8 czerwca przed siedzibą WFOŚiGW na olsztyńskiej starówce, nie tyko goście z Ukrainy ale i mieszkańcy miasta mogli się dowiedzieć jak praktycznie dbamy o środowisko i skąd czerpiemy na to pieniądze. Dlatego na specjalnie przygotowanych stoiskach nie zabrakło informacji m.in. o pozyskiwaniu na ten cel unijnych pieniędzy, możliwościach jakie dla korzystania z odnawialnych źródeł energii stwarza program „Prosument”oraz za co zutylizować azbest. Dziennikarzy z Ukrainy najbardziej zaskoczyły kwoty jakie WFOŚiGW w Olsztynie wydał i jeszcze wyda na ochronę środowiska na Warmii i Mazurach.
Do 2020 roku będzie to ponad 200 mln euro. Nie licząc już wydanych do 2013 roku ponad 2 miliardów złotych. — Dla nas to wręcz niewyobrażalne pieniądze, które ani w bliższym, ani w dalszym czasie nie będą dostępne. U nas nie wystarcza na emerytury, w takiej sytuacji nakłady na ekologię po prostu nie istnieją – mówi Natalia Pokolenko z telewizji „Dla Ciebie” z Doniecka. Raczej nie dziwi, że w kraju ogarniętym wojną, który boryka się ze słabą gospodarką, ekologia schodzi na dalszy plan. Ponadto będąca poza unijnymi strukturami Ukraina nie może liczyć na programy pomocowe finansujące inwestycje ekologiczne z których korzystała Polska. Jednak mimo to, takie wizyty w Polsce dziennikarzy z Ukrainy mogą przynieść wymierny efekt u naszych wschodnich sąsiadów. – Dziennikarze to bardzo silna grupa przekazująca informacje dalej. Wracam pamięcią do lat 70 –tych, 80-tych kiedy to my jeździliśmy do Europy Zachodniej oglądać ich dbałość o ekologię. I tak samo byliśmy zszokowani, kiedy patrzyliśmy na nowoczesne zakłady przetwarzania odpadów, gospodarkę wodno-ściekową. Są to spotkania bezcenne. Co innego jest o tym opowiadać, a co innego pokazać, że możemy żyć lepiej. Oni mają u siebie wojnę, czyli mają jeszcze trudniej niż my mieliśmy, ale to nie znaczy, że nic nie da się zrobić. Na podwórzu nie musi być rozrzucona gnojówka, czy walające się rupiecie. Wszystko można uporządkować aby choć trochę lepiej żyć. Takie działania nie wymagają pieniędzy, tylko zmiany mentalności – uważa Maria Sokoll wiceprezes WFOŚiGW w Olsztynie.
Natalia Pokolenko nie ukrywa, że dbałość o środowisko w jej kraju praktycznie nie istnieje. – Na poziomie państwa są jakieś ustawy mające na celu ochronę przyrody, ale mało kto je respektuje. Ludzie u nas mają bardzo niski poziom kultury ekologicznej. Jak robią np. remonty w domach, to śmieci wywalają na dwór, albo wywożą do lasu, czy wrzucają do wody. Niby formalnie są za to jakieś kary, ale każdy to ignoruje. Dam taki przykład z Doniecka. Mamy tam u siebie trochę piaskowca. Przyjechał taki jeden i zaczął go wykopywać aby sprzedać. Oczywiście za wydobycie nie zapłacił, nie mówiąc już o podatkach. Zrobił to nielegalnie. Po prostu wziął i ukradł cenną skałę. Jako dziennikarze powiadomiliśmy policję. A ta kazała nam się zorientować, czy ten piaskowiec ma jakąś wartość, czy nie. Tak to wygląda. U nas ekologia nie była i nie jest priorytetem. Teraz jest nim wojna. Na Ukrainie ekologia, kultura, a nawet medycyna zawsze były na ostatnim miejscu – podsumowuje dziennikarka i jak zaznacza po wizycie w Polsce w swoich audycjach będzie kładła nacisk właśnie na zmianę mentalności.W podobnym tonie wypowiada się Wiktoria Polczenko z ukraińskiego radia „Promień”, która po raz pierwszy przyjechała do Polski. – Jestem pod wielkim wrażeniem tego, że u was na ulicy nie ma śmieci. To niesamowite, że u was już od podstawówki, a nawet od przedszkola uczy się dzieci segregacji odpadów, że są do tego specjalne pojemniki. W waszych miastach nie widzi się brudu na ulicach nie dlatego, że zostało posprzątane, ale przede wszystkim dlatego, że nie zostało naśmiecone.
Na Ukrainie tego nie ma. Prócz tego bardzo spodobały mi się w Polsce ścieżki rowerowe. – Co chciałaby zrobić przekazać po powrocie do siebie z tego co zaobserwowała w Olsztynie? – Będę akcentować wychowanie dzieci, nawet najmłodszych w duchu ekologicznym, tak aby nie wyrzucały śmieci na ulicy. Aby nauczyły się segregowania odpadów. Będę też gorąco propagować ruch rowerowy – deklaruje dziennikarka. – To cel naszego festiwalu – dopowiada Piotr Midrygan dyrektor państwowej telewizji w Równym, organizator festiwalu „Kalinowe mosty”. – Nasi dziennikarze nie przyjeżdżają do Polski na wycieczkę tylko do pracy. Każdy z nich będzie musiał przedstawić mi gotowe audycje radiowe i telewizyjne na tematy ekologiczne po wizycie w Polsce, które przygotują dla swoich regionów. To jest taka idea, że to co wy już dla ekologii zrobiliście, myśmy zobaczyli, nagrali i pokażemy to ludziom na Ukrainie, że można coś zmienić nawet nie mając pieniędzy – kończy dziennikarz. Na spotkanie z ukraińskim gośćmi przyjechali też nasi koledzy z Wojewódzkich Funduszy Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej z całego kraju. Jak zgodnie przyznają metoda małych kroków dla ochrony przyrody i polepszenia jakości życia, może być bardzo skuteczna. – Nasz Fundusz dofinansowuje pobyt w Polsce dzieci i młodzieży z Ukrainy. Na przykład rok temu, podczas jarmarku Św. Dominika spędzili u nas dwa tygodnie. Zwiedzili Pomorze, widzieli wiele atrakcyjnych miejsc, także z punktu widzenia ochrony środowiska. Chcieliśmy przekazać poprzez takie wycieczki, nie tylko rozrywkę, ale i prośrodowiskowe postawy, aby mogli to przenieść na swój grunt. Choćby warsztaty, które zorganizowaliśmy podczas jarmarku; „Daj rzeczom drugie życie” czyli jak ze starej rzeczy zrobić coś nowego. Godzinami robili przeróżne zabawki i wcale nie mieli dość – mówi Urszula Pakulska z WFOŚiGW w Gdańsku. Podobne spostrzeżenia ma Marta Jankowska z poznańskiego Funduszu. – Mimo że tam trwa wojna, nie można zapominać o środowisku. Wystarczą na początku niewielkie rzeczy aby promować zachowania proekologiczne. Uczenie od podstaw choćby tego żeby dokręcać krany, aby oszczędzać wodę, segregować śmieci, nie wyrzucać ich do lasów. To są najprostsze sprawy, które powinno się wdrażać od najmłodszych lat. – Z barku środków duże inwestycje w środowisko nie są na Ukrainie możliwe, ale dziennikarze są taką grupą, która z powodzeniem może w swoich audycjach promować proekologiczne zachowania, zmieniać mentalność mieszkańców. I to jest właśnie ta metoda małych kroków na której nam, zajmujących się ochroną przyrody, szczególnie zależy – tłumaczy Jakub Wierdak z WFOŚiGW w Opolu.